2022-08-31
Kiedy się wreszcie pomylę?
Dwóch młodych, obiecujących polskich piłkarzy zmieniło kluby. Jeden z ojczyzny wyfrunął, drugi po krótkim zagranicznym wojażu w niej wylądował.
Zacznę od drugiego, Mateusza Żukowskiego, który został do końca sezony wypożyczony z Glasgow Rangers do Lecha Poznań. W Szkocji był od początku roku, ale za wiele się nie nagrał. Za to w klubie, do którego trafił rywalizacja jest ogromna, dlatego w jego CV przybył zaledwie jeden występ w Pucharze Szkocji i zero w Scottish Premiership. Na stronie internetowej nowego klubu zawodnika pojawiła się oczywiście informacja o jego pozyskaniu, a w niej taki fragment:
„Żukowski nie żałuje czasu spędzonego w Szkocji. - Mam nadzieję, że pokażę to, co przez kilka miesięcy nauczyłem się w Rangers. Wracam do Polski jako lepszy piłkarz i człowiek”.
Można więc zapytać dlaczego tak szybko wrócił, skoro nauka okazała się tak istotna? Bo w tym trochę, jak dla mnie, brak logiki. Tylko pół roku (nie)grania w lepszym klubie? Jeśli ktoś rzeczywiście chce się uczyć, powinien tam zostać dłużej, a nie odbierać sobie szybko szansy na dalszą naukę.
„Został ściągnięty by zastąpić swojego rówieśnika, prawego obrońcę Nathana Pattersona, sprzedanego na początku stycznia do Evertonu za (według transfermarkt.co.uk) 12,6 milionów funtów! Już samo porównanie sumy transferowej, z tą zapłaconą za byłego piłkarza Lechii, jest miażdżące. (…) Dlatego wątpię, by na razie dostał szansę regularnej gry w lidze szkockiej, skoro miał z nią problemy jego poprzednik, oceniany znacznie wyżej”.
Niestety nie pomyliłem się, co nie było specjalne trudne. Wystarczyło tylko odpowiednio ocenić realia. I te prezentowane przez zawodnika, i te panujące w klubie, do którego trafił.
Można zmienić nazwisko i na zasadzie „kopij – wklej” będzie gotowe ostrzeżenie dla innego młodego piłkarza, który przenosi się do włoskiego AC Milan. Towarzyszy temu, jak zwykle w podobnych przypadkach, euforia w rodzimych mediach (za: interia.pl):
„Ten transfer to majstersztyk Górnika Zabrze. 16-letni Dariusz Stalmach przenosi się do AC Milan. Na tym transferze zabrzanie zarobią ok. 700 tys. euro + ewentualne bonusy, jeśli nastolatek będzie grał w ekipie słynnych »Rossoneri«".
Nie wiem na czym ten majstersztyk miałby polegać? Na spapraniu kariery młodemu i sympatycznemu chłopakowi, jeśli się okaże, ze trafił nie tam, gdzie trzeba? Bo skoro dużo bardziej doświadczony w ligowych bojach Żukowski nie miał szans na grę w dużo słabszej drużynie Rangersów, czy nawet bardziej utalentowany, ale posiadający mniejsze ligowe doświadczenia Stalmach będzie miał większe szanse na grę w dużo silniejszej drużynie? Pytanie raczej z gatunku retorycznych.
Podniecanie się sumą 700 tysięcy euro stanowi szczyt roztargnienia. Nikt w poważnej europejskiej piłce nie płaci tyle za poważnego piłkarza. Obawiam się niestety, że według panujących w niej brutalnych reguł jest to transfer z rodzaju „mięsa armatniego”. Za Stalmacha zapłacono tyle, co za przysłowiowe waciki. Czyli jak wypali, będą mieli z niego pożytek. Jeśli nie, spróbują chłopaka podpromować, gdzieś wypożyczą, by pozbyć się za kwotę gwarantującą choć niewielki zysk.
Tak ten biznes się kręci. I jak zawsze w podobnych przypadkach dodam – naprawdę bardzo chciałbym się pomylić! Bo gdy do Milanu przenosił się przed laty Bartosz Salamon i trafiłem na tekst, który krzyczał w tytule z wykrzyknikiem, że „zagra w jednym klubie z Balotellim”, napisałem:
„Na razie to jest w kadrze Milanu, tak jak i on. Czy zagra i kiedy, to się okaże”.
I niestety się nie pomyliłem, bo na ligowy debiut w barwach drużyny z Mediolanu się nie doczekał. Stalmach się doczeka?
▬ ▬ ● ▬