2017-11-22
Kabaret niekoniecznie w „Kabarecie”
Gdy inni walczą o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, my też mamy czym się emocjonować. Przynajmniej czasami można się pośmiać.
Rzucił mi się w oczy tytuł, z którego zapamiętałem nazwisko jednego polskiego piłkarza i sporą sumę pieniędzy. Ten piłkarz to Sebastian Szymański, a suma – dwadzieścia milionów euro. Na tyle intrygujące, by przynajmniej dowiedzieć się szczegółów. A te poznałem za sprawą trenera Legii Romeo Jozaka (za: polsatsport.pl):
„Szymański należy do najbardziej utalentowanych zawodników, których widziałem kiedykolwiek w swojej karierze. Gdyby był Chorwatem, a nie Polakiem, a swoje pierwsze kroki stawiałby w Dynamie Zagrzeb, a nie Legii, prawdopodobnie odszedłby do mocnego klubu za 20 milionów euro. Jego wartość na pewno nie byłaby tak niska jak obecnie”.
Widać, że chorwacki szkoleniowiec wyraźnie odżył. Początek w Warszawie miał trudny. Raczej się nie spodziewał, że kibice będą mu lać piłkarzy, a ci przegrywać mecze, które w jego założeniu powinny być na starcie w nowym klubie zwycięskie. Teraz stanął już mocno na nogi, więc zaczyna wygłaszać różne teorie, które na pierwszy rzut oka nie za bardzo trzymają się kupy.
Ale, wniosek drugi, nie można nikomu zabronić opowiadać bajek jeśli tylko ma na to ochotę. Jozak widać ma. Choć to być może bajka z podwójnym dnem. Wiem, że Legia wszędzie szuka teraz pieniędzy. Szymański może być jedną z realnych opcji ich pozyskania, jeśli tylko znajdzie się na niego chętny. Czyżby więc ta wypowiedź była nie tak już zupełnie przypadkowa?
Dziwi mnie, że Jozak ma takiego grajka wartego furę pieniędzy, a trzyma go na ławie. Tak było w niedzielnym meczu z Górnikiem. Dziwi, że w ubiegłym tygodniu na ławie zostawił go też trener młodzieżówki Czesław Michniewicz. Co prawda pomocnik Legii zagrał od pierwszej minuty z Duńczykami w Gdyni, ale tylko dlatego, że po rozgrzewce z podstawowego składu wypadł z powodu problemów żołądkowych Bartosz Kapustka.
Poddam pod rozwagę Romeo Jozakowi pewien pomysł. Skoro Dinamo potrafi tak wyśrubować cenę piłkarza, a Szymański rzeczywiście brakuje tylko szlifu, niech Legia odda go do Zagrzebia na wypożyczenia na pół roku. Nawet za darmo. I niech go po powrocie opchnie choćby za (nie bądźmy pazerni, zapomnijmy o dwudziestu) skromne dziesięć milionów euro. POWODZENIA!
I druga kabaretowa historia, też z podwójnym dnem, trzeba tylko umieć je znaleźć. Oto oficjalny komunikat Zarządu Pogoni Szczecin SA:
„W związku ze złamaniem regulaminu I zespołu Pogoni Szczecin przez zawodników: Jakuba Bursztyna, Dawida Korta, Davida Niepsuja, Tomasza Hołotę oraz członków sztabu: kierownika drużyny Daniela Strzeleckiego i masażystę Tomasza Bardzela, zarząd postanowił ukarać każdego z wymienionych karą dyscyplinarną w wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia”.
Na oficjalnej stronie więcej informacji na wspomniany temat nie ma. Pojawiły się za to w mediach. Jeśli dać im wiarę ukarana szóstka zabalowała w nocnym klubie o wdzięcznej nazwie „Kabaret”. Dziwię się, że nikt nie wrócił uwagi na istotny szczegół. Czy jakiś polski klub ukarał kiedyś piłkarzy razem z przedstawicielami szeroko rozumianego sztabu drużyny za to, że razem poszli w tango? Nie przypominam sobie. Z reguły kierownik bardziej kojarzy mi się z kimś, kto pilnuje zawodników, a nie idzie się z nimi zabawić.
Wbrew pozorom to bardzo budująca informacja. Gdy drużyna jest na dnie, jak teraz Pogoń, często pojawiają się plotki o różnych podziałach i rozłamach. A w Szczecinie atmosfera znakomita i pełna integracja, skoro w najtrudniejszym momencie wszyscy trzymają się razem. Żeby to jeszcze znalazło przełożenie na wyniki...
▬ ▬ ● ▬