Jeszcze zatęsknią

Fot. trafnie.eu

Jeśli coś może pójść źle, to z pewnością pójdzie. O słynnym prawie Murphy' ego przypomniałem sobie w kontekście reprezentacji Polski. Niestety…

Poprzednio przyszło mi do głowy w czerwcu ubiegłego roku. Miejscem akcji też był Dortmund. Wtedy pod nóż poszedł Łukasz Piszczek, a Robert Lewandowski dostawał furii, że Borussia nie chce go od razu puścić do Bayernu.

Minęło pół roku i miejscowi kibice zaczęli się domagać od tego drugiego zapłaty karnych odsetek od kredytu jakim go obdarzali w ostatnich miesiącach, mimo niemal pewnej rejterady do Monachium.

Jakiś gnojek sprowokował Lewandowskiego na ulicy w ubiegłym tygodniu. A później z tatusiem pomaszerował na skargę na policję. Polski napastnik twierdzi, że go nie pobił. A szkoda, bo takim rozkapryszonym szczylom porządny łomot by mu się przydał. Śledztwo policji w toku. Mam nadzieję, że za niestosowne gesty (środkowy palec) odpowie tylko ten gnojek, a na Lewandowskiego nic nie będą mieli.

Polski piłkarski celebryta musi jednak zapanować nad temperamentem nawet jak ktoś go obraża. To jest cena za sławę i liczbę zer na koncie, a przy okazji niepopularną decyzją o zmianie klubu. Byłoby tragikomicznie gdyby na przykład zamiast w marcu grać ze Szkocją w Warszawie musiał przez gnojka zwiedzać jakieś areszty, w co absolutnie nie wierzę.   

Sobotni mecz Borussii z Augsburgiem, pierwszy po zimowej przerwie, jeszcze się na dobre nie zaczął, a okazało się, że jak może pójść źle (nawet gorzej), to… Na boisko padł Jakub Błaszczykowski. Diagnoza koszmarna – zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. To jest wyrok liczony w miesiącach. Pytanie tylko ilu?

Kontuzje stanowią równie nieodłączną część piłki jak swojaki czy degradacje z ligi. Lepiej żeby przytrafiały się innym, ale wykluczyć się ich niestety nie da. Są jak loteria, w której pusty los jest największą wygraną.

Urazy zdarzają się równie regularnie, jak regularnie rozgrywane są ligowe mecze. Zdarzały i zdarzać będą. Również w sobotę piłkarz Evertonu Bryan Oviedo doznał podwójnego złamania nogi w meczu Pucharu Anglii ze Stevenage próbując blokować strzał Simona Heslopa. Chyba niewielkim pocieszeniem dla niego była opinia menedżera drużyny, Roberto Martineza, że to wyjątkowo nieszczęśliwy przypadek, w którym nie sposób doszukać się jakiejkolwiek złośliwości rywala. Oviedo prawdopodobnie nie wystąpi w finałach mistrzostw świata. Awans do nich był dla jego reprezentacji wielkim sukcesem. Na dodatek powalczy w jednej grupie w Anglią, w której on teraz zarabia na życie. To dopiero dramat. Chyba bardziej od chirurga potrzeba mu psychologa…  

Poważne kontuzje są największym nieszczęściem dla drużyny, którą ledwo uda się pozbierać do kupy. Taką od wielu lat jest reprezentacja Polski. Wtedy najbrutalniej widać jak miałkie bywają podstawy wiary w jej ewentualny sukces.

Błaszczykowski to ostatnio piłkarz, od którego zaczyna się ustalanie składu. Oczywiście nie ma zawodników niezastąpionych, tylko podpowiedzcie – kim go zastąpić, żeby nie było dziury?   

Czarno to widzę. Nawet jak zdąży wskoczyć znów do wyjściowego składu na pierwsze wrześniowe mecze eliminacyjne. Chyba zadowoleni będą tylko zwolennicy teorii, że ci z Dortmundu nie dają kadrze tyle, ile powinni. Albo że im się w niej nie chce grać jak w klubie. Najpierw wypadł kontuzjowany Piszczek, teraz los nie oszczędził Błaszczykowskiego. Wystarczy tylko posadzić na ławie Lewandowskiego (jeśli dobrze pamiętam Tomasz Hajto był najgorętszym zwolennikiem takiego rozwiązania) i drużyna już oczyszczona z toksycznej trójki. Bez nich Polska pewnie gładko zdobędzie mistrzostwo Europy, ale chyba w cymbergaja.

Jak znam życie, pewnie ci, którzy obwiniali Błaszczykowskiego za wszystkie grzechy, będą mu najwylewniej życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. Pomocnik Borussii pozuje już do zdjęć z uśmiechniętą miną i podniesionym kciukiem. Nastawienie psychiczne w takich wypadkach jest szalenie ważne. Ale ten sezon ma na pewno z głowy. Oby tylko ten. Po operacji, którą przejdzie w czwartek, musi najpierw wrócić do pełnej dyspozycji. Później do formy. A to zawsze droga przez mękę.

Optymizm się przyda, jednak Błaszczykowski trochę w swoim życiu przeżył. Tę kontuzję też przeżyje. Wróci jeszcze mocniejszy. A ci, którzy na niego narzekali, jeszcze za nim zatęsknią.       

  ▬ ▬ ● ▬