Jesteś wujkiem Ronaldo?

Fot. Trafnie.eu

Mistrzostwa wyraźnie się rozkręcają. I całe szczęście, bo po inauguracyjnym meczu byłem wręcz załamany poziomem. Jednak jest co oglądać.

Są emocje, bramki w doliczonym czasie gry czy dramaturgia z kilkakrotnie zmieniającym się prowadzeniem. Szczegółów nie muszę chyba podawać, bo i tak na pewno wszyscy widzieli przynajmniej najciekawsze fragmenty dotychczas rozegranych meczów. 

Pomyślałem, że może i lepiej dla naszych, że tyle czekają na swój pierwszy występ. Wczują się w atmosferę, spokojnie ocenią poziom, by bez strachu i tremy pokazać, co potrafią najlepiej.

Na razie zamiast piłkarzy debiut zaliczyli polscy sędziowie w meczu Argentyna – Islandia. Szymon Marciniak miał do pomocy Pawła Sokolnickiego i Tomasz Listkiewicza, a VAR-em zajmował się Paweł Gil. Wielkich kontrowersji po meczu raczej nie było, co dobrze świadczy o naszych arbitrach.

Gdy drużyny stanęły do hymnów, obok siebie stanęli – Messi i Listkiewicz. Od razu przypomniał mi się finał mistrzostw świata w 1990 roku. Ojciec Listkiewicza, Michał, stanął wtedy do pamiątkowego zdjęcia obok Diego Maradony. To był szczytowy moment jego kariery, gdy na linii wystąpił w spotkaniu Niemiec z Argentyną. Nowe pokolenie sędziów, nowe pokolenie argentyńskich gwiazd...

Argentyna tylko zremisowała z Islandią 1:1. Biorąc pod uwagę jak cieszyli się po meczu islandzcy piłkarze, ich debiut w finałach mistrzostw świata należy uznać za spory sukces. Pewnie byłoby inaczej, gdyby Messi wykorzystał karnego. Jednak spudłował.

Choć kilka razy zatańczył z piłką wśród rywali, nie był to jego dzień, co znalazło nawet odzwierciedlenie w ostatnim kopnięciu piłki. Gdy Marciniak zagwizdał po raz ostatni, miał ją na środku boiska właśnie Messi. Słysząc gwizdek, kopnął piłkę z wściekłością.

Tak to już w futbolu jest, że błąd jednego, staje się szansą na sukces drugiego. Dlatego bramkarz Hannes Halldorsson, który obronił strzał z karnego Messiego, został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Gdy jeden z dziennikarzy zapytał go o tę interwencję, zażartował:

„Jesteś wujkiem Ronaldo”?

Tam, gdzie jest Messi musi być zawsze w tle Cristiano Ronaldo. Dzień wcześniej w meczu Portugalii z Hiszpanią zakończonym remisem 3:3 wypadł okazale, strzelając trzy bramki. Przeczytałem, że Zbigniew Boniek „wbił mu szpilę”. Napisał bowiem na Twitterze:

„Strzelić hat tricka na Mundialu to musi być przyjemność, szkoda ze nie w wygranym meczu”.

Jaką szpilę? Bądźmy poważni. Po pierwsze, narcyzowi trudno wbić szpilę, bo wszystko po nim spływa, skoro słucha tylko siebie. Po drugie, proszę zobaczyć jaką szczęśliwą minę miał pan CR7 po zremisowanym meczu z Hiszpanią, a jaką smutna po zwycięskim finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Dla Ronaldo najważniejsze jest ile bramek sam strzeli, wynik meczu dopiero na drugim planie. Czyżby pan prezes tak słabo znał portugalskiego gwiazdora?

Choć na razie górą Ronaldo, wierzę w Messiego, bo wiem co potrafi.

▬ ▬ ● ▬