2015-09-14
Jest tam ktoś z jajami?
Czy aktualny mistrz kraju może w kolejnym sezonie spaść z ligi? Nie takie cuda piłka widziała. Choć akurat w ten scenariusz w Ekstraklasie nie wierzę.
Na razie Lech jest na najlepszej drodze, by dokonać rzadkiej sztuki. Po ośmiu kolejkach ma zdobyte cztery punkty i zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Za nim tylko Górnik Zabrze z jeszcze mniejszym dorobkiem. Tuż nad Lechem Podbeskidzie, z którym przegrał w ostatniej kolejce w Poznaniu 0:1.
O Macieju Skorzy niedawno przeczytałem, że jest na czele listy listy trenerów Ekstraklasy do pogonienia w najbliższym czasie. To ten sam człowiek, który zalewie kilka miesięcy wcześniej okazał się ideałem, potrafiącym spełnić marzenia kibiców w Poznaniu o tytule mistrzowskim.
Nie tylko Lech dołuje po jego zdobyciu. Wbrew pozorom nie jest to wcale wyjątkowe zjawisko. Inne kluby też wpadają w dołek po sukcesie. Wystarczy spojrzeć na Chelsea, aktualnego mistrza Anglii, również w głębokim odwrocie. W sobotę przegrała z Evertonem 1:3 i zajmuje siedemnaste miejsce, tuż nad strefą spadkową. Ma tyle samo punktów co Lech, ale zdobytych w pięciu kolejkach. Czasy, gdy drużyna z Londynu zajmowała równie marną pozycję w tabeli pamiętają tylko starsi kibice. Pamiętają też czasy, gdy grała w drugiej lidze. Bo w historii każdego klubu muszą być i chudsze lata. Prawdziwy kibic, a tacy są w Anglii, wie o tym doskonale i dlatego potrafi lepiej docenić sukcesy.
Trener Jose Mourinho twierdzi, że po kolejnej porażce nie jest pod żadną presją. Skoro nie jest, po co o tym mówi? Wiadomo, że jest. Szczególnie w Anglii, gdzie media są potęgą, a Chelsea przyzwyczaiła w ostatnich latach dziennikarzy i kibiców do zwycięstw.
Ale Mourinho nie byłby sobą, gdyby nie pokazał, że jego zawsze musi być na wierzchu. On tu rządzi, więc nie będzie się nikomu tłumaczył. Na pewno się nie zmieni, nawet po kilku następnych porażkach. Najwyżej trzaśnie drzwiami i odejdzie, jeśli go nie zechcą. Stać go, bo ma silną pozycję i od razu kilka kolejnych propozycji pracy. Tylko, że w Chelsea nikt go tak raczej nie potraktuje. Ani w gabinecie prezesa, ani na trybunach. To inny (piłkarski) świat niż Polska.
Co się dzieje z Lechem? Na pytanie nie mam zamiaru dziś odpowiadać, bo to temat na dłuższą analizę. I głównie dla ludzi z Poznania. Trener Skorża po ostatnim meczu stwierdził, że o porażce zadecydowała słaba skuteczność. I że nadal wierzy w swoich zawodników. Dobrze, bo bez tego nie byłoby sensu dalej pracować. Nie mam też wątpliwości, że Skorża nie będzie jak Mourinho nikogo przekonywał, że nie jest pod presją. Pod jak wielką jest, najlepiej świadczy hasło z ostatniego meczu: „Dość pośmiewiska, wyp... z boiska!”.
To już Polska, nie Anglia. Czyli piłkarze dobrzy, tylko wtedy, gdy wygrywają. Inaczej natychmiast pojawiają się sugestie, że im się nie chce, że wszystko olewają itp. Nie każę kibicom na Bułgarskiej nosić ich na rękach po kolejnej porażce. Zastanawiam się jednak, dlaczego wśród piłkarzy (nie tylko w Poznaniu!) nie ma jakiegoś kolesia z jajami? Zamiast spuszczać głowę, powinien jakiś powiedzieć na przykład:
„Dobra, możemy wyp..., ale wtedy też skreślą nam zdobyty w ubiegłym sezonie tytuł. No i w Lidze Europejskiej nie startujemy. Bo to przecież dorobek tej samej ekipy”...
.▬ ▬ ● ▬