Jeśli chcesz spaść z ligi...

Fot. Trafnie.eu

W środę w Warszawie oficjalnie został zaprezentowany raport „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu 2015”. Na papierze wszystko wygląda nieźle, a nawet lepiej.

Raport to gruba księga. Prezentuje się imponująco ze względu na złoty kolor okładek. Tak jego twórcy postanowili uczcić dziesięciolecie istnienia spółki Ekstraklasa S.A. Pierwsze zdania we wstępie jej (byłego, do 30 czerwca) prezesa Bogusława Biszofa nie pozostawiają wątpliwości, że jest dobrze:

"Miniony sezon był dla Ekstraklasy i jej klubów kolejnym sezonem stabilnego wzrostu. Frekwencja na stadionach wzrosła do blisko 2,5 miliona widzów w sezonie i była rekordowa w ciągu całych 10 lat Ekstraklasy, bo tyle liczy sobie ligowa spółka. Już wiemy też, że w kolejnych latach centralne przychody z praw mediowych będą o kilkadziesiąt milionów złotych wyższe niż do tej pory".

Na kolejnych stronach znajduje się mnóstwo ciekawych informacji o szesnastu klubach Ekstraklasy prześwietlonych lepiej niż przez ABW i Urząd Skarbowy razem wziętych. Opracowano je z pomocą specjalistycznej firmy EY. Choć bez względu na profesjonalizm autorów, zawsze można do ich dzieła podejść mając na uwadze maksymę XIX-wiecznego brytyjskiego polityka i pisarza Benjamina Disraeliego: „Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, przeklęte kłamstwa i statystyki”. 

W tę atmosferę wpisał się idealnie prezes Legii Bogusław Leśnodorski zaproszony na oficjalną prezentację raportu. Gdy podawano dane dotyczące kosztów wynagradzania zawodników, z jego klubem na pierwszym miejscu (35,5 mln zł w 2014 roku), podsumował krótko:

„Bzdura”. 

Krzysztof Sachs, partner w EY, próbował się bronić:

„Ktoś nam panie prezesie te dane musiał podać”.

Nie wyglądało jednak na to, by Leśnodorskiego przekonał. Może najbardziej przekonałby go tytuł mistrza Polski i wtedy informacje, nawet te budzące wątpliwość, nie robiłyby na nim najmniejszego wrażenia. A tak, nawet w raporcie Ekstraklasy, Legia musi oglądać plecy Lecha. Klub z Poznania zajął pierwsze miejsce w kategorii „Finanse – klasyfikacja”.

Rozbieranie tego na czynniki pierwsze (wysokość przychodów, wskaźnik płynności, zobowiązania/aktywa, wskaźnik dywersyfikacji przychodów) to już zadanie dla specjalistów w dziedzinie ekonomii. W każdej kategorii drużyny otrzymywały od 1 (najgorsza) do 16 (najlepsza) punktów. Lech miał średnią 14,45. Legia – 13,80. Ostatni GKS Bełchatów – 3,50. 

Mnie najbardziej zainteresowały dane dotyczące rentowności. W 2014 roku szesnaście klubów zanotowało łączny debet w wysokości 42,1 mln zł, co opatrzono komentarzem - „najniższa strata roczna w historii raportów”. Czyli sukces, bo panowie prezesi prowadzą coraz mniej rozrzutną działalność. Nad kreską jest siedem rentownych klubów: Jagiellonia, Bełchatów, Podbeskidzie, Zawisza, Cracovia, Śląsk i Piast.

Patrząc na tę listę postanowiłem pokusić się o wniosek, za który pewnie pochwaliłby mnie Disraeli. Skoro wśród wzorowej siódemki jest Bełchatów i Zawisza puenta nasuwa się oczywista – jeśli chcesz spaść z ligi, koniecznie musisz być rentowny!

▬ ▬ ● ▬