2020-09-06
...jak najsłabsze ogniwo
Po meczu reprezentacji Polski z Holandią w Lidze Narodów odbył się drugi, tym razem w mediach. Oceny z niego wynikające są absolutnie jednoznaczne, ale...
Słaby mecz, bezradni Polacy, lekcja futbolu, najmniejszy wymiar kary, bez stylu, bez wyniku, bez punktów, niestrawna gra, przykra rzeczywistość, regres – oto fragmenty tytułów tekstów po piątkowym meczu Polaków w Amsterdamie.
Najwięcej komentarzy wzbudził jednak nie sam mecz, ale wypowiedź trenera Jerzego Brzęczka po jego zakończeniu. Stwierdził, że jest zadowolony z „zachowania taktycznego i poruszania się” zawodników na boisku. Czy związane z jego wypowiedzią wręcz oburzenie jest słuszne?
Nie chcę Brzęczka usprawiedliwiać, bo trudno się było w tym meczu czymkolwiek zachwycać. Jednak próbuję chociaż zrozumieć. Tak jak próbuję zrozumieć opinie pojawiające się w mediach. Moim zdaniem problemem nie był sam występ Polaków, ale postrzeganie od wielu lat ich możliwości. Kilkakrotnie pisałem, że jest to zdecydowanie przeszacowana drużyna.
Żeby to zrozumieć, trzeba odwołać się do EURO 2016. Chyba jeszcze przed tygodniem słyszałem teorię wygłaszaną w jakimś programie, że piłkarze Adama Nawałki byli wtedy o krok od gry w finale, a nawet zdobycia mistrzostwa Europy! Bo w półfinale oczywiście rozgnietli by Walię, choć nie bardzo widzę na czym ten optymizm był budowany. A w finale to pewnie już siłą rozpędu...
Ja dalej uważam, że awans do ćwierćfinału był wtedy nie lada sukcesem, bo pamiętam jak drużyna wręcz przeczołgała się przez dogrywkę w meczu ze Szwajcarią. Dlatego oczekiwanie, że drugi raz się uda z Portugalią, było moim zdaniem oczekiwaniem ponad stan.
Jeśli ktoś uważa, że Polska powinna zostać w 2016 roku (nawet) mistrzem Europy, musi też oczekiwać, że w takim meczu jak w Amsterdamie poradzi sobie z Holandią. A skoro sobie nie poradziła, okazuje rozczarowanie.
Ponieważ wybrańcy Jerzego Brzęczka pozostają dla mnie średniej klasy drużyną europejską, oczekiwania wobec nich były i są znacznie mniejsze, czego wyraz dawałem wielokrotnie. A sensowność mojej opinii została boleśnie potwierdzona w konfrontacji z Holendrami posiadającymi jako zespół znacznie większy potencjał.
Można domagać się przyznania „Złotej Piłki” Robertowi Lewandowskiemu, ale w niczym to nie zmieni obrazu reprezentacji. Bo drużyna nie jest tak dobra, jak najlepszy jej piłkarz, tylko tak dobra, jak najsłabszy jej element, o czym prawie wszyscy niestety zapominają.
Dlatego ucieszyła mnie opinia byłego reprezentanta Polski Bartosza Bosackiego (za: wp.pl):
„Nie wiem, czy gdyby w składzie był Robert Lewandowski, ten mecz wyglądałby inaczej. Taktyka jednej i drugiej reprezentacji spowodowała, że Holandia miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki i to było bardzo widać”.
Cały czas twierdzę, że nawet z Lewandowskim w składzie wiele by się nie zmieniło. Bo niestety Holendrzy to w tej chwili dla nas trochę za wysoka półka. Mam nadzieję, że w poniedziałkowy wieczór nie będzie można tego samego powiedzieć także o piłkarzach z Bośni i Hercegowiny…
▬ ▬ ● ▬