Inaczej się nie da

Fot. Trafnie.eu

Po meczu z Gruzją i rezerwacji biletów do Francji, jednak ktoś oprzytomniał. Przeczytałem, że to jeszcze wcale nie takie pewne. Niezwykle cenna uwaga.

Choć podobno Polacy jedną nogą są już na EURO 2016 i na pewno wyjdą tam z grupy, jednak eureka! „Przegląd Sportowy” zauważył, że to wcale nie takie oczywiste. Nawet nie ogrywanie przeciwników w finałach, ale sam awans. Polska lideruje grupie D, może mieć jednak trochę pod górkę zanim pojedzie na mistrzostwa. Cenna uwaga, w ważnym momencie i to w kraju, którego reprezentanci (Lewandowski, Milik) „miażdżą” rywali w rankingach skuteczności w tych eliminacjach.

Jeśli orły Nawałki przegrają oba wyjazdowe mecze z Niemcami i Szkocją, może być cienko. W zależności od innych wyników, ich szanse na zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc gwarantujących automatyczny awans, będą wtedy niewielkie. Takich wyników wykluczyć się nie da. Ale po co zakładać pesymistyczny scenariusz? Właśnie, po co? Równie bez sensu jak zakładanie superoptymistycznego.

Lepiej niech zwycięży realizm. Dlatego wolę ze spokojem, bez niepotrzebnego zadęcia, czekać na jesienne mecze. Najpierw ten z Niemcami, który pokaże ile naprawdę jest warta reprezentacja Polski. Jeśli nie przegra, z równym spokojem poczekam na dwa ostatnie w październiku ze Szkocją i Irlandią. Bo przecież one wszystko rozstrzygną.

I raczej nie oswajałbym się z myślą, że zawsze jeszcze można awansować z baraży, zajmując trzecie miejsce w grupie. Wystarczy przeanalizować trochę sytuację, by się o tym przekonać. Śledzę wyniki innych grup i widzę, że na niektóre drużyny lepiej nie trafić.

Wystarczy spojrzeć na pierwszą. W grupie A prowadzi Islandia. Niespodzianka? Żadna. W poprzednich eliminacja przegrała walkę o finały mistrzostw świata dopiero w barażach. Swego rodzaju fenomen, bo przecież to kraj, który ma mniej mieszkańców niż Lublin, a warunki do grania w piłkę dużo gorsze od Polski.

Widziałem ze dwa mecze Islandczyków w tych eliminacjach. Na pewno nie są przez przypadek liderem grupy A. Moim zdaniem wywalczą awans. A to oznacza, że w barażach zagrają albo Czesi, albo Holendrzy. Na kogo lepiej trafić? Najlepiej na nikogo, jeden rywal trudniejszy od drugiego. Wspomnienia z ostatniego meczu Polaków na EURO 2012 chyba jeszcze dość świeże...

Podobne przykre wspomnienia z rywalizacji z innym potencjalnym barażowiczem z grupy C. Ukraina najpewniej zafiniszuje na trzecim miejscu, za rewelacyjną Słowacją i Hiszpanią.

Oczywiście można też poszukać teoretycznie trochę łatwiejszego rywala w barażach, na przykład w grupie B (Izrael, Cypr, Bośnia i Hercegowina), ale... Określenie „łatwy” jest względne i o jego trafności można się przekonać dopiero po meczach. A po drugie, zamiast kalkulować i rozpatrywać różne scenariusze, lepiej liczyć na siebie i punkty zdobyte w czterech ostatnich meczach w eliminacjach. Inaczej się nie da. Bo jaki byłby sens awansu do EURO 2016 drużyny, która nie potrafiłaby ogrywać takich europejskich średniaków, jak Szkocja czy Irlandia? No, jaki?

▬ ▬ ● ▬