2016-01-20
Idea doprowadzona do ściany
Postanowiłem zająć się EURO 2016, ale w piłce ręcznej. Impreza rozgrywana jest przecież w Polsce. I właśnie wydarzyła się na niej poważna afera.
Gdy przeczytałem tytuł, że Szwedzi są oburzeni, pomyślałem od razu, że byłoby za pięknie, gdyby wszystko się udało. Pamiętam euforię związaną z EURO 2012 w piłce nożnej. Niestety związaną nie z wynikami polskiej reprezentacji, ale organizacją turnieju. Byłem dumnym obywatelem kraju, który zasłużenie przyjmował te pochwały.
Teraz kolejne mistrzostwa Europy w trochę inną piłkę i znów same komplementy związane z organizacją i atmosferą turnieju. Ktoś to musiał jednak popsuć. Zacząłem się zastanawiać – kto? Gdy poznałem odpowiedź, aż przysiadłem z wrażenia. Okazało się, że szwedzcy piłkarze ręczni są oburzeni z powodu polskich cheerleaderek! Uwaga zabolała, bo zawsze mi się wydawało, że słowiańska uroda rodaczek ma oddanych zwolenników w całym świecie.
Podłamany nieco, postanowiłem obejrzeć zdjęcia winowajczyń. Humor wrócił mi szybko, gdy stwierdziłem, że dziewuchom niczego nie brakuje. Powiem więcej, byłem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem. O co więc cała granda? Otóż Szwedom nie podoba się, że cheerleaderki są cheerleaderkami. Czyli robią to, co robią. Żeby już do końca nazwać rzecz po imieniu, sprzeciwiają się „uprzedmiotawianiu kobiet”, czego dowód stanowi właśnie występ wygimnastykowanych dam, będący zaprzeczeniem walki o równouprawnienie.
Też jestem przeciwnikiem uprzedmiotawiania kobiet, będąc jednocześnie gorącym zwolennikiem zdrowego rozsądku. Dlatego wiem, że gdy każdą ideą, nawet najszlachetniejszą, doprowadzi się do ściany, można sobie o nią rozbić głowę. Wygibasy młodych i zgrabnych dziewczyn przy okazji różnych meczów nie są występami niewolnic. Nie ma więc podstaw, by zawiadomić organa ścigania.
Z równą niechęcią można by na przykład potraktować wszelkiej maści żonglerów, których kilka razy miałem okazję podziwiać w przerwach meczów piłkarskich. A właściwie jakim prawem? To jednoznaczna prowokacja. Swoją nienaganną sylwetką i akrobatycznymi popisami wprawiają mnie, niespełnionego piłkarza, w stany nerwicowo-lękowe.
Wygrzebałem w pamięci wspomnienia z EURO 2008, ale w piłce nożnej, nie ręcznej. W Salzburgu oglądałem mecz Szwedów z Grekami. Zanim się zaczął zrobiłem kilka fotek na ulicach miasta, które można obejrzeć na końcu tekstu w galerii. Nie wiem tylko czy nie przedstawiają szwedzkich kibicek w poprawnych i akceptowanych społecznie rolach. Mam nadzieję, że jedno ze zdjęć nie posłuży jako podstawa do zaskarżenia mamy bobasa o niewłaściwą opiekę nad nim.
Niestety z ubolewaniem stwierdzam, że szwedzcy kibice (panowie) z własnej woli postanowili wcielić się w trudne do zaakceptowania role [patrz kolejne zdjęcie], prężąc gołe torsy i opijając się piwem, zamiast emanować intelektem.
Może właśnie dlatego tak dobrze zapamiętałem szwedzkich kibiców, jako ludzi z poczuciem humoru, pozbawionych agresji, z dystansem do siebie i do otaczającego świata. Trudno ich nie lubić, w odróżnieniu od szwedzkich piłkarzy ręcznych.
▬ ▬ ● ▬