Ego bez sufitu

Przed dwoma meczami reprezentacji Polski w Lidze Narodów sporo miejsca poświęca się zawodnikowi, którego nie ma w kadrze. Jak dla mnie, za dużo.

Tym piłkarzem jest bramkarz Kamil Grabara nazywany „wielkim nieobecnym”. Rozumiem, że „nieobecny”, ale dlaczego „wielki”? Dotychczas zagrał w reprezentacji tylko raz. Pamiętam kiedy, bo byłem na meczu Ligi Narodów z Walią (2:1) we Wrocławiu w czerwcu 2022 roku, gdy Polska straciła bramkę w jego debiucie po interwencji dalekiej od perfekcji, delikatnie rzecz ujmując. Do wielkości więc jeszcze trochę brakuje.

Czytam, że w tym sezonie jest na razie najlepszym bramkarzem w Bundeslidze. Dlatego niektórzy nie rozumieją decyzji selekcjonera. Apeluję - poczekajmy jeszcze trochę z koronacją, bo odbyła się dopiero druga kolejka rozgrywek z Polakiem w nowych barwach VfL Wolsburg.

Grabary zawsze jest więcej poza boiskiem, niż między słupkami bramki. Tak dużo, że jestem już zmęczony zastanawianiem się, co powiedział, czego nie, a co miał na myśli? Oto przykład (za: goal.pl):

„Warto przyjrzeć się też uczciwie, co Grabara powiedział kilka miesięcy temu w wywiadzie dla Foot Trucka, bo właśnie te słowa wracają teraz jako argument wspierający decyzję selekcjonera. Albo czego nie powiedział. Bo wbrew temu, co się uważa i jaki cytat mu się wyciąga, wcale nie odmówił pozycji numer trzy w hierarchii polskich bramkarzy. Ani nie stwierdził, że nie przyjechałby na kadrę w tej roli. Wystarczy zagłębić się w kontekst.

Cytat spisany dosłownie: – Nie chce mi się być trzecim bramkarzem. Rozumiem, że Wojtek Szczęsny jest numerem 1 i co Wojtek na ten temat uważa. Rozumiem, że póki on będzie grać, to nie ma prawa się zmienić, to oczywista oczywistość. Ale patrząc na to, ile zagrałem meczów w tym roku kalendarzowym lub w tej połówce sezonu, wolę te cztery dni wolnego niż tydzień trenowania i latania samolotami. Mi to zdecydowanie bardziej pomoże, a jeżeli nie jestem powoływany, to znaczy, że nie jestem wystarczająco dobry, bym popracował nad samym sobą.

Ostatnie zdanie było oczywistą ironią, podobnie jak rzucone gdzieś wcześniej to o powołaniach “bez wątpienia czystosportowych” i ta ironia – przypominam o charakterze Michała Probierza, przy którym nikt nie ma przestrzeni do cwaniakowania – jest tu dla Grabary znacznie bardziej szkodliwa, niż sama treść wypowiedzianych słów”.

To przykład zawodnika z tak wielkim ego, że brakuje dla niego i zawsze brakować będzie sufitu. Jego żartobliwie-ironiczne wtręty są dla mnie wyjątkowo ciężkostrawne, więc reaguje na nie zdecydowanie alergicznie. Tak samo jak na toksyczną atmosferę, którą wokół siebie tworzy. Dlatego Grabary absolutnie mi w kadrze nie brakuje. A nie brakuje dlatego, że, cytując jego kolejną ironiczną wypowiedź:

„Kadra świetnie poradzi sobie beze mnie”.

Nie mam co do (t)ego wątpliwości. I przynajmniej na zgrupowaniu nie musimy się po jednej z konferencji prasowych znów zastanawiać, co powiedział, czego nie, a co miał na myśli?

▬ ▬ ● ▬