2013-07-23
Do bohatera jeden mecz
Niewiele trzeba, by stać się gwiazdą w Ekstraklasie. Przekonał się o tym młody piłkarz Legii. Podobno jest normalny, może więc nie zwariuje.
Za nami inauguracja nowego sezonu Ekstraklasy. Co mi się najbardziej podobało w pierwszej kolejce? Powitanie, jakie zgotowali swojemu byłemu piłkarzowi kibice Wisły w Krakowie. I niech mi jeszcze ktoś spróbuje powiedzieć, że chłopaki nie płaczą. Nie tylko płaczą, ale wychodzi im to na dobre.
Gdy Radosław Sobolewski niedawno żegnał się z Wisłą po ośmiu latach, rozryczał się na całego. Prawdziwy mężczyzna nie boi się łez w określonych sytuacjach. Kibice docenili jego zaangażowanie na boisku i wzruszenie przy rozstaniu. Zafundowali mu niesamowite powitanie, bo los tak chciał, że ze swoją nową drużyną, Górnikiem Zabrze, w piątek zameldował się znów przy ulicy Reymonta. W oprawie meczu pojawiła się za jedną z bramek ogromna postać piłkarza, a pod nią napis: „Sobol nie zapomnij”. Spokojnie, tego się zapomnieć nie da…
Na boisku Sobolewski już bohaterem pierwszej kolejki nie był. Na takiego został wykreowany debiutant Patryk Mikita. W meczu z Widzewem strzelił dla Legii bramkę i zaliczył dwie asysty. Debiut bardzo udany, więc od razu zrobiono z niego bohatera. Czy zasłużył? Na pochwałę tak, na pomnik jednak trochę za wcześnie. Przykład Mikity pokazuje dobitnie jaka straszna w polskiej piłce panuje mizeria. Wystarczy naprawdę niewiele, by zostać gwiazdą.
Po jednym meczu trudno uczciwie ocenić zawodnika, poznać jego prawdziwe zalety i wady. Potrzeba kilku, by przekonać się co jest naprawdę wart. No ale widać jestem w mniejszości, zapatrywania posiadam trochę niedzisiejsze. Mam nadzieję, że Mikita też, bo przeczytałem, że głowę ma zimną, więc jest szansa, że nie zwariuje.
Na konferencji prasowej po meczu z Widzewem jeden z redaktorów przytomnie przypomniał Adriana Paluchowskiego. Kto jeszcze go pamięta? Otóż na inaugurację sezonu 2009/10 w barwach Legii strzelił Zagłębiu Lubin trzy bramki. Ale w ostatnim sezonie grał tylko w trzeciej lidze (zwanej drugą), w Zniczu Pruszków. Oby Mikita miał po czterech sezonach lepszy bilans.
Młody napastnik Legii (w grudniu skończy dwadzieścia lat), to dopiero materiał na piłkarza. Poczekajmy przynajmniej do końca rundy, by przekonać się czy brakuje mu jeszcze trochę doświadczenia, czy umiejętności, by stać się prawdziwą gwiazdą. Nikt się bowiem nie zastanowił na tle jakiego przeciwnika błysnął.
Widzew przegrał w Warszawie aż 1:5, nie mając szans na nawiązanie wyrównanej walki nawet z Legią bez kilku zawodników z podstawowej jedenastki. Miał za to w swoim składzie rok starszego od Mikity Bartłomieja Pawłowskiego. Ten pokazał kilka zagrań, znamionujących znacznie większy potencjał od bohatera inauguracyjnej kolejki. Pawłowski potrafił zwodem zwieść nawet i dwóch rywali. Gdyby jedną z akcji zakończył bramką, może zostałby zauważony. Ale występował przecież w słabym Widzewie…
Widziałem go już w kilku meczach, więc wiem co potrafi. I wiem, że za długo w Widzewie nie pogra. Jestem pewny, że wkrótce znów o nim usłyszymy. Mam nadzieję, że o Mikicie też.
▬ ▬ ● ▬