2017-11-17
Dlaczego dziś nikt go nie broni?
O dwóch piłkarzach jest ostatnio głośno. Łączy ich reprezentacja Polski, ale tylko w teorii. Jeden skończył w niej grać, a drugi właśnie zaczął.
Łączy coś jeszcze, czy raczej może wkrótce połączyć – występy w zagranicznych klubach. Ten pierwszy to Łukasz Teodorczyk. Nie tylko nie gra teraz w Anderlechcie Bruksela, ale nawet nie trenuje w klubie, którego jest zawodnikiem. Został odsunięty od zajęć, by „przemyśleć własne zachowanie”.
Ma mocno pod górkę, niestety głównie na własne życzenie. Bo mocno podpadł wieloma już niestety niezbyt mądrymi zachowaniami. A ponieważ od pewnego czasu gra jeszcze nie najlepiej, nie został powołany na listopadowe mecze towarzyskie reprezentacji, znalazł się więc na ostrym zakręcie w karierze.
Drugim zawodnikiem jest Jarosław Jach, pod wieloma względami przeciwieństwo Teodorczyka. Właśnie zadebiutował w reprezentacji Polski i to z pewnością udanie. W meczu z Urugwajem podobał mi się bardziej niż we wcześniejszych ligowych, w których go oglądałem. Zbigniew Boniek twierdzi, że obrońca Zagłębia Lubin grając pierwszy raz w kadrze był trzy razy bardziej skoncentrowany niż w lidze. Pewnie ma rację.
Faktem jest, że Jach stał się ostatnio gorącym tematem. Już wcześniej spekulowano na temat jego ewentualnego transferu zagranicznego. Teraz mówi się jeszcze częściej, w czym pomaga sam zawodnik. Twierdzi bowiem, że jest gotowy na transfer i to już zimą. Najchętniej do Włoch.
Teodorczyka i Jacha obecnie niewiele łączy. Ja jednak znalazłem punkt styczny, może nieco naciągany – bezrefleksyjne podejście do obu zawodników. Przecież napastnik Anderlechtu to ten sam piłkarz, który zaledwie przed rokiem miał podbić świat. Kto go nie chciał, ile nie miał kosztować? Gdzie są dzisiaj ci, którzy wtedy bez najmniejszego choćby zawahania wypisywali te wszystkie bajki? Dlaczego nikt go nie broni? Łatwiej teraz dokopać, gdy wcześniej wystrzeliło się kogoś na orbitę, na której nie miał prawa się utrzymać, więc zleciał z hukiem. Ostrzegałem wtedy, ale kto chciał słuchać?
Podobnie jest dziś z Jachem. Nikt nie próbuje nawet oponować, przywołać go do rozsądku. Przecież wiele razy ostrzegano polskich piłkarzy, by dziesięć razy się zastanowili zanim zdecydują się na transfer do zagranicznego klubu w zimowym oknie transferowym. A ostrzegano dlatego, że takie przeprowadzki kończyły się często katastrofą.
Radosław Matusiak, który przeniósł się kiedyś w połowie sezonu właśnie do Włoch, jest tego najlepszym przykładem. Nie chciał nikogo słuchać, więc zaliczył raptem trzy występy w barwach Palermo, które stały się praktycznie początkiem końca jego kariery.
Dla Jacha zagraniczny transfer w tej chwili to moim zdaniem najgorsze rozwiązanie. Jeśli chce pojechać na mistrzostwa do Rosji powinien zostać w Zagłębiu i grać w każdym meczu z trzy razy większą koncentracją, podobnie jak w reprezentacji. Dzięki temu będzie miał szansę występu w dwóch marcowych spotkaniach towarzyskich kadry, które do tego wyjazdu mogą go przybliżyć. Jeśli jest na tyle dobry, by podbić wielki piłkarski świat, transfer dopiero za pół roku na pewno w tym nie przeszkodzi.
Czytam, że ma kosztować nie mniej niż 2-3 miliony euro, Nikt za takie pieniądze nie kupuje porządnych zawodników do porządnych klubów. Za takie pieniądze można najwyżej uzupełnić kadrę. Bartosz Kapustka chyba już coś o tym wie. Warto, żeby Jach też zrozumiał. I żeby później nie płakał...
▬ ▬ ● ▬