Czy wreszcie się od niego odczepią?

Fot. Trafnie.eu

Przegrany mecz z Portugalią jest szeroko komentowany w polskich mediach, czemu trudno się dziwić. Ale trudno zgodzić się z wszystkimi wnioskami.

Zaklinanie rzeczywistości na nic się zdało. Ani przypominanie daty jedenastego października, kiedy polska reprezentacja potrafiła kiedyś wygrywać z Portugalia i Niemcami, ani magii „Kotła Czarownic”, czyli Stadionu Śląskiego, który łączy z dawnym stadionem jedynie nazwa. Wymyślać można co się tylko chce, a później i tak wszystko weryfikuje boisko. 

W meczu z Portugalią zweryfikowało bez żadnego znieczulenia. Rywale wygrali zasłużenie, raczej zdecydowanie za nisko, co stanowi wyłącznie ich problem. Ale czy rzeczywiście z drużyną Jerzego Brzęczka „jest coraz gorzej”, jak przeczytałem?

Żeby odpowiedzieć na pytanie potrzebne jest porównanie. Bo jeśli gorzej, to oczywiście w porównaniu z poprzednimi meczami. Tego z Irlandią nie biorę pod uwagę, bo choć był słaby, obie drużyny wystąpiły w mocno rezerwowych składach, więc poważnie porównywać nie ma za bardzo czego.

Wcześniejsze spotkanie z Włochami w Lidze Narodów było na pewno obiecujące, ale bez szaleństwa. Oglądałem Włochów ponownie w środę w towarzyskim meczu z Ukrainą. Zremisowali 1:1 w Genui raczej szczęśliwie. To nie jest w tej chwili wielka drużyna. Przyznaję, że przed wrześniowym meczem w Bolonii spodziewałem się po niej znacznie więcej.

Nie sądzę, by Polacy zagrali przeciwko Portugalii znacznie gorzej niż wtedy. Zaczęli nawet obiecująco, ale mieli zdecydowanie silniejszych rywali, którzy bezwzględnie obnażyli ich wszystkie braki. Dlatego porażka jedną bramką nie oddaje różnicy prezentowanych poziomów. Natomiast poziom drużyny Brzęczka specjalnie się nie zmienia.

Występ Krzysztofa Piątka został oceniony wysoko, jako jednego z najlepszych zawodników. Choć jednocześnie wypomniano mu, że poza strzeleniem bramki był praktycznie niewidoczny. Trochę w tym brak logiki. No bo oczywiście napastnik jest od strzelania bramek i za to trzeba go chwalić, ale…

Zastosowane przez trenera nowe ustawienie drużyny z trzema środkowymi lub defensywnymi pomocnikami, jak kto woli, „nie sprawdziło się”. A zostało przecież skrojone specjalnie pod piłkarza Genoi. Skoro drużyna przegrała mecz, przegrywając między innymi walkę w środku pola w nowym ustawieniu, czy to nie za duża cena za jednego gola, którego Piątek mógł strzelić?

Współpraca między nim a Lewandowskim prawie nie istniała. Odnosiłem wrażenie, że kapitan polskiej drużyny jakby wypchnięty ze swojej nominalnej pozycji biega po boisku i szuka sobie nowej. W jednej z akcji skutecznie pomógł powstrzymać atak Portugalczyków na lewej stronie, zamiast Rafała Kurzawy, w pobliżu polskiego pola karnego!

Chwalony, nawet bardzo, był po meczu Jakub Błaszczykowski. Po meczu wyjątkowym dla siebie, bo nr 103 w reprezentacji, dzięki czemu stał się jej nowym rekordzistą wyprzedzając Michała Żewłakowa. I uczcił to zdobyciem bramki. Przy okazji potwierdził, że miałem rację biorąc go w obronę, gdy kwestionowano zasadność jego dalszych powołań do kadry. Czy rzeczywiście „zamknął krytykom usta”? Czy wreszcie się od niego odczepią?

▬ ▬ ● ▬