Czy to tylko kaprys?

Fot. Trafnie.eu

W Norwegii narastają protesty przeciwko wykorzystywaniu systemu VAR podczas meczów piłkarskich. Zjawisko wydaje się ciekawe z kilku powodów.

Powszechne protesty odbywają się w Norwegii, która, jak zauważył serwis ESPN.co.uk, „w tym roku zajęła siódme miejsce na liście najszczęśliwszych krajów na świecie według World Population Review”. Cóż to ma wspólnego z piłką? Teoretycznie niewiele, ale czy w praktyce nie świadczy o innym spojrzeniu mieszkańców kraju na dyscyplinę, której mecze chodzą oglądać?

Może tym należy wytłumaczyć fakt, że wręcz z nienawiścią odnoszą się do stosowanego w nich systemu VAR. Dlaczego? Bowiem, podobno, zabija radość z oglądania meczów, poprzez długie przerwy w grze na sprawdzanie kontrowersyjnych sytuacji i przez to często odbiera radość ze zdobytych bramek. Runar Norheim, pomocnik klubu Tromsø IL, zauważył:

„Z VAR nie ma zabawy. Nie można spontanicznie świętować gola i to jest w tym najgorsze”.

Być może, choć pewnie nie wszyscy poza Norwegią się z tym zgadzają. Szczególnie ci, którym nie uznano prawidłowo zdobytych bramek, jak choćby Frank Lampard w słynnej już sytuacji w meczu reprezentacji Anglii z Niemcami podczas finałów mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Być może jednak w Norwegii takie rzeczy nie są potrzebne do szczęścia i kibice nie chcą, by ktoś im psuł zabawę na trybunach przerwami na analizę sytuacji przez VAR.

Bo nawet protesty przeciwko jego używaniu mają często charakter swoistego pikniku. Kibice Rosenborga rzucali na boisko kotleciki rybne. Klubowy stadion w Trondheim znajduje się blisko morza, dlatego wokół niego zawsze jest mnóstwo mew. Pomysłodawcy protestu liczyli, że w ten sposób przyciągną je na murawę, co spowoduje totalne zamieszanie i przez to zakłócenie meczu. Choć się przeliczyli, ich akcja i tak odbiła się szerokim echem.

Z kolei kibice Lynu Oslo, mimo że ich drużyna występuje w drugiej lidze, w której nie stosuje się VAR-u, i tak postanowili przyłączyć się do protestu. Rzucali na boisko korkami od szampana, by podkreślić, że „pochodzą z zamożnej zachodniej dzielnicy stolicy”! Natomiast sympatycy Brann Bergen użyli zdalnie sterowanego samochodu z przymocowaną świecą dymną, który wjechał na murawę podczas meczu.

Powszechne protesty obejmowały też, między innymi, wchodzenie na trybuny podczas ligowych spotkań z piętnastominutowym opóźnieniem. W efekcie sprawiły, że norweska federacja piłkarska (NFF) podczas swojego walnego zgromadzenia w marcu ma podjąć decyzję o ewentualnym wykluczeniu systemu VAR z obsługi meczów najwyższej ligi.

Bez względu na to jaką podejmie decyzję, ciekawy jestem czy norwescy kibice z równym zapałem będą protestować przy okazji rywalizacji swojej reprezentacji w eliminacjach międzynarodowych rozgrywek i miejscowych drużyn w europejskich pucharach. UEFA nie ma najmniejszego zamiaru rezygnować w nich z VAR. A czy oni mają zamiar rezygnować podczas ich oglądania z protestów? Jeśli tak, oznaczałoby to, że te są raczej rodzajem kaprysu, by nic nie zakłócało piknikowej atmosfery na trybunach, niż rzeczywistym sprzeciwem wobec VAT.

▬ ▬ ● ▬