2025-01-21
Czy przetrwa?
Jeden z najbardziej znanych klubów na świecie ma problem. Zatrudnił nowego menedżera wierząc, że z jego przyjściem zacznie się pasmo zwycięstw, a...
Tym klubem jest Manchester United. W listopadzie ubiegłego roku pozyskał ze Sportingu Lizbona Rúbena Amorima. Portugalczyk miał zapewnić drużynie znacznie lepsze wyniki niż jego poprzednik, Holender Erik ten Hag. Paradoksalnie zaskarbił sobie sympatię kibiców z czerwonej części Manchesteru jeszcze zanim pojawił się w nowym klubie. Na pożegnanie ze Sportingiem rozbił w Lizbonie w Lidze Mistrzów ich lokalnych rywali, Manchester City, aż 4:1.
Niektórym redaktorom już tak rozgrzały się wtedy głowy, że zaczęli go porównywać do Sir Aleksa Fergusona. To były jednak miłe początki późniejszych problemów, bo po przeprowadzce do Anglii zaczęły się schody, nawet bardzo strome.
W niedzielę Manchester United przegrał kolejny raz w Premier League pod wodzą Portugalczyka, tym razem z Brighton & Hove Albion, 1:3. Zajmuje dopiero trzynaste miejsce w tabeli, znacznie poniżej oczekiwań. Amorim zabrał głos na pomeczowej konferencji, mówiąc:
„Na dziesięć meczów w Premier League wygraliśmy dwa. Wiem o tym. Wyobraźcie sobie, co to oznacza dla kibiców Manchesteru United. Wyobraźcie sobie, co to oznacza dla mnie. Dostajemy nowego trenera, który przegrywa więcej niż poprzedni. Mam tego pełną świadomość”.
I podsumował wypowiedź stwierdzeniem:
„Być może jesteśmy najgorszą drużyną w historii Manchesteru United”.
Dodał, że nie jest naiwny i zdaje sobie doskonale sprawę w jakiej znajduje się sytuacji i że „musimy przetrwać ten moment”. Nie ma innego wyjścia, bo stylu gry nie zmieni.
A jak styl gry jego drużyn wygląda? Tuż przed przeprowadzką Amorima do Manchesteru angielskie media już zaczęły go analizować (za: bbc.com):
„Od bezwzględnego pressingu po proaktywną grę w posiadaniu piłki”.
Wszystko w oparciu o „zmieniającą kształt formację 3-4-3”.
Stwierdzenie o „najgorszej drużynie” było sprytnym rzuceniem czegoś na pożarcie mediom, by się mogły tym do woli nasycić. Bo przecież z wypowiedzi Portugalczyka bije dla mnie przekonanie, że doskonale wie co robi i jak należy to robić. Zna swój fach i nie ma wątpliwości, że jego pomysł na grę MUSI przynieść oczekiwane rezultaty. To tylko kwestia czasu, gdy drużyna zaskoczy. Dlatego on najbardziej potrzebuje tego czasu. A nerwowe ruchy może i przyniosłyby szybki efekt, ale tylko na chwilę, podczas gdy postrzega swoją pracę w szerszej i dłuższej perspektywie. Dlatego właśnie trzeba ten trudny moment przetrwać.
Ciekawy jestem, czy przetrwa. A jeśli przetrwa, czy Manchester United zacznie znów odgrywać w angielskiej piłce równie znaczącą rolę jak jeszcze niedawno jego Sporting odgrywał w portugalskiej?
▬ ▬ ● ▬