Człowiek naszych czasów

Fot. Trafnie.eu

Mój ulubiony ulubieniec zabrał wreszcie głos. Raczej pozwolono mu zabrać, przeprowadzając z nim wywiad w tym szczególnym momencie.

Jan Tomaszewski został przepytany na okoliczność, tak podejrzewam, ogólnonarodowej dyskusji o nienawiści i związanych z nią problemach. Skupię się tylko na sporcie, nie ruszając poruszanej też tematyki politycznej, bo przecież przepytany był posłem, więc ma dużo do powiedzenia w tym temacie.

Dziennikarz stwierdził (za: wp.pl):

„Jest pan osobą - powiedzmy - kontrowersyjną, gaszącą ognisko benzyną”.

Tomaszewski zapytał:

„Na czym ta kontrowersja polega?”

I dostał konkretny do bólu przykład:

„Choćby na nazwaniu reprezentanta Polski Damiena Perquisa „francuskim śmieciem”. „Nie będę kibicował reprezentacji Polski przed Euro 2012” - to też przecież pan mówił.

Tomaszewski odpowiedział:

„Naturalnie, nie kibicowałem im”.

O Perquisie mało kto już pamięta. Ja za to pamiętam, jak bardzo przeżywał grę w reprezentacji Polski. Powstał nawet film dokumentalny z tej okazji. Gdy zdobył bramkę w reprezentacji, zadedykował ją babci pochodzącej z Polski. Nazywanie go „francuskim śmieciem” było wyjątkowo prostackie.  

Autor obraźliwego stwierdzenia mógłby po latach, w tak szczególnym momencie, zdobyć się na chwilę refleksji i powiedzieć na przykład: „To słowo było niepotrzebne”. Albo: „Czasami trochę mnie ponosi. Nie powinienem tego mówić”. Bo nie wierzę, by było go stać powiedzieć po prostu - „Przepraszam”...

Niestety pan Tomaszewski postanowił obejść temat i zapytał:

„Czy ja kogoś obraziłem?”

Dziennikarz nie dawał za wygraną:

„No tak, Perquisa”.

On jednak wolał iść w zaparte:

„Zaraz, zaraz. Powiedziałem, że tej drużynie nie kibicuję. Mogę czy nie? Ale potem, gdy PZPN przejął Zbigniew Boniek i zrobiło się profesjonalnie, powiedziałem: jestem z wami. I teraz to jest moja drużyna narodowa, z którą jestem na dobre i na złe”.

Tak, nawet paraduje w garniturze z emblematem związku rządzonego przez człowieka, z którego kiedyś otwarcie drwił:

„Boniek prezesem? Śmiechu warte!” 

Wynika z tego prosty wniosek, że Tomaszewski nie zrozumiał nic z dyskusji jaka od kilku dni toczy się w jego ojczyźnie. Skłamałbym twierdząc, że jestem zaskoczony. Ma swoją filozofię, którą wyłożył w wywiadzie w dwóch fragmentach. Pierwszy:

„Poprzez karierę sportową, dziennikarską, polityczną doszedłem do jednego wniosku - nieważne jak o tobie mówią, ważne że mówią. Czyli interesują się tobą”.

I drugi:

„Dopóki ktoś mi nie ubliża, niech pisze, że się na czymś nie znam. Jego prawo”.

Panie Tomaszewski, potrafi pan tak obrażać ludzi, że zawsze perfekcyjnie spełni warunek „nieważne jak o tobie mówią, ważne że mówią”. A skoro krytyczne uwagi po panu spływają („niech pisze, że się na czymś nie znam”), jest pan człowiekiem naszych czasów!!!

  ▬ ▬ ● ▬