Czego rodacy mogą pozazdrościć?

Fot. Trafnie.eu

Zawsze mam dylemat gdy mowa o trenerach. Przynajmniej tych pracujących w znanych klubach czy reprezentacjach. Bo najpierw pojawia się informacja, że...

By uprawiać ten zawód trzeba być chyba pozbawionym układu nerwowego. Wydaje mi się, że z każdym rokiem, z każdym sezonem trenerzy poddawani są coraz większemu ciśnieniu. Właściwie w ich karierze zawsze mamy do czynienia z jednym z trzech przypadków: będą zwalniani, są zwalniani, właśnie zostali zwolnieni.

Weźmy takiego Michała Probierza. Teraz zbiera ciosy ze wszystkich możliwych i niemożliwych stron. Nie tylko wyliczają mu popełniane błędy, ale i zaglądają na bankowe konto, by dowieść, że otrzymywane przelewy (podobno równowartość 60 tysięcy euro miesięcznie) są niewspółmiernie wysokie do świadczonej przez niego pracy. Gdyby ją straci na pewno będzie miał z czego żyć i nie musi na gwałt szukać nowego zatrudnienia.

Prezes PZPN Cezary Kulesza po przegranym meczu ze Szkocją oficjalnie zakomunikował, że teraz nie zamierza go zwalniać. A mimo to w mediach pojawiają się teksty sugerujące kto może być jego następcą. „Kandydatem marzeń” nazywany jest Maciej Skorża, ale (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Problemem w kontekście zatrudnienia Skorży jest fakt, że trener we wrześniu tego roku rozpoczął pracę w Urawa Red Diamonds, w lidze japońskiej. Do tego szkoleniowiec ten nie ma mentalności Paulo Sousy i bardzo wątpliwe, aby teraz opuścił prowadzony przez siebie zespół”.

A skoro wątpliwe…:

„Patrząc na możliwych kandydatów, Skorża by się nie zgodził, [Marka] Papszuna nie chce PZPN, zostaje Jan Urban”.

Choć potencjalnych następców jest chyba więcej, skoro (za: pilkanozna.pl):

„Kto mógłby być kandydatem na nowego selekcjonera? Lista jest intrygująca”.

Oto ona, nawet dwie:

„Ciekawi zagraniczni trenerzy, którzy są obecnie bez pracy:
Massimiliano Allegri, Joachim Loew, Kasper Hjulmand, Roger Schmidt, Maurizio Sarri, Niko Kovač, Igor Tudor, Janne Andersson, Urs Fischer.

Jeżeli chodzi o wolnych polskich szkoleniowców to sytuacja wygląda następująco:

Adam Nawałka, Jacek Magiera, Jerzy Brzęczek, Leszek Ojrzyński, Kazimierz Moskal, Waldmar Fornalik, Czesław Michniewicz”.

Chyba autora tej wyliczanki poniosła fantazja w doborze potencjalnych kandydatów na selekcjonera, ale nie będę tematu rozwijał. Skupię się tylko na jednym nazwisku. Jacek Magiera właśnie rozstał się ze Śląskiem Wrocław. Doprecyzowując – wcześniej został zwolniony z posady trenera, teraz już zupełnie pożegnał się z klubem (za: gazetawroclawska.pl):

„Udało nam się ustalić, na jakie konkretnie warunki przystał trener wicemistrzów Polski. Wprawdzie nikt pod nazwiskiem nie chce mówić o kwotach, ale w dwóch niezależnych od siebie źródłach potwierdziliśmy, że Magiera postanowił dość mocno pójść na rękę Śląskowi i zgodził się na rozwiązanie umowy po wypłaceniu mu połowy kwoty, jaką zarobiłby, pracując do 30 czerwca 2026 roku i to bez premii i bonusów.

To zdecydowanie dobra wiadomość, ale gorzej brzmi fakt, iż dalej mówimy o kwocie lekko przekraczającej pół miliona złotych”.

Dlatego gdy pojawia się informacja, że znów jakiś trener został pogoniony z roboty, zawsze się zastanawiam – współczuć czy zazdrościć? Bo zdaję sobie sprawę, że potencjalnej odprawy jaką najpewniej dostanie, większość rodaków może mu tylko pozazdrościć.

▬ ▬ ● ▬