2022-11-08
Czego nie przypuszczał Podolski?
Od soboty nie daje mi spokoju jedno pytanie, powoli stając się niemal obsesją – kto zagra w bramce Pogoni Szczecin w najbliższym meczu? Z pozoru banalne...
Związane jest z ostatnią kolejką ligową, po której najbardziej zapamiętałem jedną ze zdobytych bramek. Podejrzewam, że inni też, ale z zupełnie odmiennego powodu. Mam na myśli oczywiście bramkę zdobytą dla Górnika Zabrze przez Lukasa Podolskiego w wyjazdowym meczu z Pogonią Szczecin. Zdecydował się na strzał z ponad sześćdziesięciu metrów, czyli jeszcze z własnej połowy boiska. Kolejny już raz w polskiej lidze udowodnił, że potrafi kopać piłkę lewą nogą naprawdę perfekcyjnie, jak na mistrza świata przystało.
Czy będzie to bramka rundy, sezonu? Być może, poczekamy, zobaczymy. Na razie jednak chciałbym się pochylić nie nad strzelcem, ale nad tym, który taką bramkę puścił. A robię to już kolejne raz w ciągu ostatnich kilku tygodni. Po raz pierwszy zwróciłem uwagę na Bartosza Klebaniuka, bo jego mam na myśli, przy okazji meczu ligowego Pogoni z Legią w Warszawie. Wtedy zupełnie niespodziewanie znalazł się w wyjściowym składzie zaliczając ligowy debiut. Był to wręcz sensacyjny występ, bowiem szwedzki trener drużyny Jens Gustafsson dając zagrać 20-letniemu Polakowi, posadził na ławie Chorwata Dante Stipicę, kończąc w ten sposób jego imponującą serię, od 2019 roku, 114 kolejnych meczów w Ekstraklasie!
Podejmując tak niespodziewaną decyzję postanowił pomóc Klebaniukowi, który w spotkaniu w Pucharze Polski z Rekordem Bielsko-Biała kilka dni wcześniej popełnił poważny błąd pozwalając sobie strzelić bramkę niemal z połowy boiska. Pomógł z pewnością, bo młody bramkarz w Warszawie bronił bardzo dobrze (między innymi obronił rzut karny), więc miał okazję szybko odbudować się mentalnie. A skoro się odbudował, skoro nie popełniał wyraźnych błędów, Gustafsson dalej na niego stawiał, w Szczecinie w trzecim kolejnym ligowym meczu.
Gdy Podolski trafił do siatki, wykorzystał następne zbyt dalekie wyjście młodego bramkarza. To było trafienie pieczętujące wynik meczu, który zakończył się zwycięstwem Górnika 4:1. Nie miało więc decydującego znaczenia, najwyżej tylko dobijając Pogoń. Może dlatego nikt nie obwinia Klebaniuka za porażkę, ale...
Od kilku dni w mojej głowie kołacze się pytanie, stając się powoli niemal obsesją – kto zagra w bramce Pogoni w najbliższym meczu??? Nawet w dwóch, najpierw w środę w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa w Szczecinie, potem w niedzielę na wyjeździe z Radomiakiem.
W pucharze często trenerzy dają zagrać temu, który jest zwykle rezerwowym w lidze, a potem znów wędruje na ławę. Jednak po meczu z Rekordem Gustafsson tę zasadę złamał. Szybko odbudował młodego Klebaniuka, jednak jego odważna decyzja okazała się pomysłem z podwójnym dnem, skoro młody bramkarz popełnił znów niemal bliźniaczy błąd. Czy znów da mu szansę na kolejne odbudowanie mentalne? A może jednak postawi na powrót do bramki Stipicy, który stał się mimowolną ofiarą błędu (błędów?) swojego młodszego kolegi i pomysłu trenera?
Podolski strzelając w Szczecinie niesamowitą bramkę z całą pewnością nie przypuszczał, że narobi nią takiego zamieszania.
▬ ▬ ● ▬