2015-09-02
Czas agentów!
Początek września to okres wielkich piłkarskich podsumowań. Dotyczą oczywiście zakończonego przed chwilą letniego okna transferowego.
Kto rządzi współczesną piłką? Zawodnicy? Nie. Trenerzy? Nie. Prezesi? Nie. Piłką rządzą AGENCI zawodników!!! Letnie i zimowe okno transferowe to dla nich czas nieprzespanych nocy, ale i wielkich zarobków. Pod warunkiem, że uda się sfinalizować gorące transakcje.
W angielskich mediach bohaterem dnia jest Portugalczyk Jorge Mendes. Czyli najbardziej wpływowy człowiek w światowym futbolu. Jako agent maczał palce w transferach wartych ponad miliard funtów. W latach 2001-2010 finalizował 68 procent transferów trzech największych klubów portugalskich: FC Porto, Benfiki i Sportingu.
„Daily Mirror” stworzył drużynę złożoną z zawodników, których interesy reprezentuje: David de Gea - Nicolas Otamendi, Thiago Silva, Ezequiel Garay, Fabio Coentrao, William Carvalho, Joao Moutinho, James Rodriguez, Angel Di Maria, Diego Costa, Cristiano Ronaldo. Trener: Jose Mourinho. W rezerwie: Radamel Falcao, Eliaquim Mangala, Pepe, Carlos Vela… To tylko najbardziej znani zawodnicy ze stajni Mendesa.
Portugalczyk jest też wymieniany jako największy przegrany letniego okna. A to za sprawą spapranego transferu De Gei z Manchesteru United do Realu Madryt. W przypadku transakcji szacowanej na 30-35 milionów funtów informacja, że dokumenty potrzebne do rejestracji zawodnika w lidze hiszpańskiej przesłano pół godziny za późno, wygląda jak przysłowiowy szczyt roztargnienia. Ciekawy jestem ile dokładnie stracił na tym Mendes?
Obejrzałem z nim wywiad, w którym pokazuje jak należy zachwalać swój towar. Cristiano Ronaldo to nie tylko najlepszy piłkarz, z którym oczywiście nikt się nie może równać, ale i najlepszy sportowiec wszech czasów. Messi, zdaniem tego pana, pewnie gra w innej lidze, gdzieś na Księżycu. A ile wart jest jego asior w talii? Gdyby ktoś chciał jutro kupić Ronaldo, bez problemu opchnąłby go za 300 milionów funtów. Wysokości swojej prowizji nie wymienił. Na pewno nie jest mała.
Kiedyś przeczytałem, że miesięcznie płaci za rozmowy telefoniczne dziesięć tysięcy euro! Musi więc na to zarobić. I zarabia. Za jego rachunki płacą... kibice. Bo skoro dostaje od klubu dolę za transfer swojego grajka, ten sam klub musi gdzieś pieniądze zarobić. Dlatego bilety na mecze najsłynniejszych drużyn są tak drogie, a koszulki największych gwiazd kosztują (co najmniej!) dziesięć razy drożej, niż koszt ich wyprodukowani. I biznes się kręci.
A Mendes odbije sobie zimą straty za niedoszły transfer De Gei, możecie być spokojni.
▬ ▬ ● ▬