Co trzeba robić jak najczęściej?

Fot. Trafnie.eu

Czesław Michniewicz uzupełnił we wtorek kadrę powołanych zawodników na mecz ze Szkocją w Glasgow 24 marca, czyli swój selekcjonerski debiut.

Uzupełnienie stanowili zawodnicy z polskiej ligi do 29 powołanych wcześniej z lig zagranicznych. Dysproporcja jest, co nie powinno stanowić żadnego zaskoczenia, ogromna, skoro z klubów Ekstraklasy trafiło do kadry tylko 4 piłkarzy. Bywało już gorzej, bo poprzedni selekcjoner Paulo Sousa raz nie powołał nikogo z Ekstraklasy bazując wyłącznie na zawodnikach występujących za granicą.

Tych czterech to: Bartosz Salamon (Lech Poznań), Mateusz Wieteska (Legia Warszawa), Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin) i Patryk Kun (Raków Częstochowa). Nazwiska trzech pierwszych przewijały się w mediach, tego ostatniego już niekoniecznie. Spodziewałem się jakiś zaskoczeń przy powołaniach nowego selekcjonera, bo zawsze takie być muszą. Kuna jednak się nie spodziewałem. Tak samo zresztą jak powołania Konrada Michalaka z tureckiego Konyasporu. Pierwszy to boiskowa „mrówa”, nieustannie biegający i pracujący na boku boiska. Drugiego pamiętam jeszcze z występów w polskiej lidze jako zawodnika szybszego od wiatru.

Każdy trener powołuje kogo chce, takie jego prawo. Należy pamiętać, że reprezentacja to nie koncert życzeń dziennikarzy czy kibiców, tylko drużyna, więc pod tym względem należy do niej dobierać zawodników. Mając swoją wizję jej budowania i prowadzenia Michniewicz tych dwóch, pozostałych zresztą też, właśnie tak dobierał. Potem, jak zwykle, wszelkie wybory zweryfikuje boisko.

Ale nowy selekcjoner nie zdążył jeszcze nawet wszystkich wybrać, a już jego powołania nie wszystkim się spodobały. Głos zabrał mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski (za: se.pl):

„Mam jedno zastrzeżenie. Zostało powołanych 29. zawodników a wiadomo, że ten jeden będzie najważniejszy. Cały problem polega na tym, bo Sousa zostawił nam nieprawdopodobny rozgardiasz, żeby pocelować w wyjściową 11. Im więcej będzie kandydatów do tej 11, tym Michniewicz sam sobie kręci bat na własne siedzenie, bo będzie musiał 15-16 zawodników posadzić na trybuny. Nie wiem, czy to jest budujące dla zespołu”.

Chyba jednak nie za mocno śledził te powołania, bo rzeczywiście dostało je 29 zawodników, ale tylko z klubów zagranicznych. Czyli jeszcze czterech więcej, uwzględniając tych z krajowej ligi, Michniewicz będzie musiał „posadzić na trybuny”. Nie wiem ilu miałby powołać na swoje pierwsze zgrupowanie, by nikogo tam nie sadzać – 16? 18? Samo powołanie dla zawodników na zgrupowanie to już nobilitacja. Całe te dywagacje są więc czystym absurdem wynikającym z faktu, że ich autor chyba nie miał nic istotnego do powiedzenia. Tym bardziej, że sam sobie… zaprzeczył:

„Młodzi zawodnicy tylko przebywając z Robertem Lewandowskim, Zielińskim, Krychowiakiem nabierają pewności siebie. To jest taka selekcja, jaką kiedyś zaproponował i wprowadził Kazimierz Górski. Kiedy kończyli się ci zawodnicy etatowi, on powoływał zawodników z młodzieżówki”.

Czyli już samo przebywanie na zgrupowaniu z najlepszymi zawodnikami w kadrze, stanowi atut dla pozostałych. Akurat z tą teorią trudno polemizować. Trudno też polemizować z panem Tomaszewskim. Zamiast tego wystarczy go tylko cytować, bo sam się doskonale ośmiesza. I trzeba to robić jak najczęściej, by tacy jak on przestali wreszcie robić za pożal się Boże ekspertów w mediach.

▬ ▬ ● ▬