2024-03-13
Co i kiedy komu odjechało?
Jeden ze znanych trenerów znów stracił pracę. Nic szczególnego, właściwie wszyscy ją tracą. Czy to jednak rzeczywiście jego „upadek”, jak czytam, czy…
Ten trener to Rafael Benitez, który po ośmiu miesiącach został zwolniony z hiszpańskiej Celty Vigo. W tym czasie nie osiągnął zadowalających szefów klubu wyników. W ostatniej kolejce drużyna przegrała w Madrycie z Realem 0:4 i zajmuje 17. miejsce w tabeli La Liga, ostatnie bezpieczne nad strefą spadkową, mając tylko dwupunktową przewagę.
Wcześniej wiodło mu się znacznie lepiej, ale... (za: przegladsportowy.onet.pl):
„Wydaje się, że europejski futbol »odjechał« Benitezowi lata temu. Wejście do futbolu miał znakomite — zdobył dwa mistrzostwa Hiszpanii oraz Puchar UEFA z Valencią. W 2004 r. został trenerem roku. Następnie napisał historię światowej piłki z Liverpoolem, gdy w sezonie 2004/05 triumfował w Lidze Mistrzów w sensacyjnych okolicznościach.
Najpierw wyeliminował gwiazdorskie Chelsea oraz Juventus, by w finale odwrócić 0:3 do przerwy, na 3:3 i wygrać po rzutach karnych. To wtedy bohaterem »The Reds« został Jerzy Dudek, wykonując słynny taniec w czasie konkursu rzutów karnych”.
Gdy myślę o Benitezie zawsze mam dwa skojarzenia. Pierwsze, że to człowiek zupełnie nie pasujący mentalnością do swoich hiszpańskich rodaków. Zamiast gorącego temperamentu chłodny kontakt z otaczającym go światem. Uśmiech na jego twarzy stanowi rzadkość, żeby nie powiedzieć – coś wyjątkowego.
I drugie skojarzenie, z konkretnym wydarzeniem, czyli oczywiście ze słynnym finałem Ligi Mistrzów w Stambule w 2005 roku. Liverpool przegrywał do przerwy z Milanem 0:3. W takich momentach widać najlepiej jak trener potrafi zarządzać drużyną. Wydawało się, że Benitez potrafi wręcz genialnie, bo w drugiej połowie Liverpool doprowadził do remisu 3:3, by doprowadzić do dogrywki i następnie zdobyć wymarzony puchar lepiej egzekwując (i broniąc – DUDEK!) rzuty karne.
To, co stało się w przerwie, pozostanie jednym z najbardziej intrygujących momentów w całej historii futbolu, nie boję się tego napisać, i przyczynkiem do chwały Beniteza. Jak potrafił tak wspaniale natchnąć swoich piłkarzy przed drugą połową, po tragicznej pierwszej? Jerzy Dudek zdradził przed laty w swojej biografii dość zaskakujące fakty („Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”, Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2005):
„Wyczułem, że drużyna czeka, żeby Benitez coś jeszcze powiedział przed wyjściem. A tu rozległ się drugi gwizdek sędziego. Musieliśmy już naprawdę wychodzić. Wtedy odezwał się jeden z asystentów, Alex Miller:
- Wiem, co myślicie. Wyczyśćcie swoje głowy. Nie myślcie, że może być najgorszy wynik w historii Champions League. Zapomnijcie o tym! Oni są pewni siebie, prowadząc 3:0. Postarajcie się to wykorzystać. I jeśli uda się strzelić gola w pierwszych dziesięciu minutach, będzie super. Milan i tak na to nie zareaguje, nie zacznie panikować. Będziecie mieli dużo czasu, żeby strzelić drugą bramkę. A wtedy oni na pewno wpadną w panikę. I to będzie znak, że jest szansa na remis. Ale musicie teraz zapomnieć o tym, co było. I myśleć o tym, co…
Głos miał chaotyczny, strasznie zdesperowany. A jak się chłopcy przyznali po meczu, wychodząc na drugą połowę, myśleli głównie o tym, żeby nie było pogromu i kompromitacji — 0:5 czy 0:6. Choć początek mieliśmy znów trochę senny, to chyba Alex, tym swoim zdesperowanym głosem, pobudził nas do walki”.
Jeśli więc rzeczywiście „europejski futbol »odjechał« Benitezowi”, to może paradoksalnie już wtedy, w przerwie finału w Stambule?
▬ ▬ ● ▬