2013-10-25
Chyba trzeba podziękować Rumunom
Kto jeszcze nie wygrał z Legią w Lidze Europejskiej? Cisza… Właśnie obdzieliła trzema punktami ostatniego rywala w grupie J, przegrywając w Trabzonie.
Ale zanim przejdę do szczegółów, muszę przygotować trochę tło wydarzeń. W 1985 roku miałem okazję oglądać w Łodzi mecz Pucharu Zdobywców Pucharów Widzewa z Galatasaray Stambuł. To był pojedynek rewanżowy. Pierwszy Turcy wygrali 1:0. W Łodzi było 2:1. Pamiętam, że Widzew zdobył zwycięskiego gola w samej końcówce. Ale to niewiele dało. Galatasaray awansował dzięki bramce strzelonej na wyjeździe.
Dziś o wyrównanej walce z drużyną ze Stambułu można tylko pomarzyć. Występuje w tym sezonie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Co zmieniło się przez te prawie trzydzieści lat? W polskiej piłce na pewno stadiony. Mamy się czym pochwalić. I chyba tylko tym. Jeśli chodzi o poziom poleciał zdecydowanie w dół.
Za to w Turcji zmiany kosmiczne. Kilka stadionów też zbudowali, ale przede wszystkim poziom nieporównywalnie poszybował na orbity dla nas już nieosiągalne. W miejscową piłkę wpompowano wielkie pieniądze. Galatasaray zdobył Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Reprezentacja znalazła się wśród najlepszych czterech drużyn w mistrzostwach świata i Europy.
Do klubów tureckich kupuje się już prawdziwe gwiazdy. Tam transfery służą wzmocnieniu drużyny, a nie tylko nabijaniu kasy piłkarskim agentom.
Dziesiątki polskich piłkarzy zarabiało na chleb w lidze tureckiej. Nie przypominam sobie żadnego Turka, który by przyjechał w takim samym celu nad Wisłę (choć może jakiś się trafił). Różnica jest coraz większa…
Teoretycznie Legia nie ma z Trabzonsporem szans. Wystarczy wymienić kilku jego zawodników, którzy nie są anonimowi w Europie: José Bosingwa, Didier Zokora, Souleymane Bamba, Florent Malouda czy Marc Janko. I jeszcze na dokładkę nasz Adrian Mierzejewski. Dlatego porażka 0:2 bardziej… boli.
Rywale szybko zdobyli bramkę. Potem niestety sprawdził się ten sam scenariusz, co w meczu z Apollonem w Warszawie. Trabzonspor w drugiej połowie pozwolił Legii grać, a Legia Trabzonsporowi wygrać. Zamiast wyrównującego gola, padł drugi dla gospodarzy i było po meczu. Prysły także złudzenia, że są jeszcze jakieś szanse na wyjście z grupy.
Teraz pozostaje walka o honor, co w polskiej piłce stało się specjalnością ostatnich lat. A remis w Trabzonie był naprawdę na wyciągniecie ręki i to z liderem grupy. Nie ma sensu zwalać wszystkiego na fatalny poziom polskiej piłki. Śląsk całkiem niedawno pokazał z Club Brugge jak można walczyć i wygrywać z (teoretycznie) silniejszym rywalem.
Legia niestety w tym sezonie pokazuje, że lubi grać wyłącznie w polskiej lidze. Dlatego chyba trzeba podziękować piłkarzom Steauy. Czy dobrze odmieniłem? Zawsze mam problem z tą Steauą. Więc bezpieczniej – chyba trzeba podziękować Rumunom. Wolę sobie nawet nie wyobrażać tak grającej Legii w Lidze Mistrzów.
▬ ▬ ● ▬