Chyba mam zeza

Fot. Trafnie.eu

Kilkanaście dni przed meczem z Niemcami we Frankfurcie przegląd kadry Nawałki nie wygląda dobrze. Choć oczywiście można uważać zupełnie inaczej.

Właśnie dlatego „Przegląd Sportowy” zatytułował materiał o weekendowych występach polskich zawodników w ligach zagranicznych - „Kadrowicze w formie”. Każdy ma prawo do własnej oceny, żyjemy w wolnym kraju. Dlatego okazuje się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Prosty przykład. Robert Lewandowski został bohaterem meczu Bayernu z Hoffenheim. Zdobył zwycięską bramkę w dziewięćdziesiątej minucie. Czego można oczekiwać więcej? Tego, by grał od początku. Bo niestety rozpoczął mecz na ławie. Wszedł na boisko dopiero w 67 minucie. I na końcu pokazał co potrafi, a potrafi dużo, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pytanie brzmi jednak – co ważniejsze (w kontekście jego występu we Frankfurcie z Niemcami 4 września) – zdobyty zwycięski gol czy niestety początek sezonu na ławie?

Bo jeśli rzeczywiście „Kadrowicze w formie”, czy ich klubowi trenerzy na pewno o tym wiedzą? Pytanie wydaje się wyjątkowo zasadne w przypadku Kamila Grosickiego. Oto ocena jego występu (za: przegladsportowy.pl):

„W poprzedniej kolejce zdobył fantastyczną bramkę, tym razem wszedł na boisko w 69. minucie w bardzo trudnym, wygranym na wyjeździe 2:1 meczu z Lyonem. Pomógł swojej drużynie utrzymać wynik”.

Dla mnie kadrowicz w formie pomaga drużynie od początku, a nie obserwuje popisy kumpli z drużyny zza bocznej linii. Ale może ja po prostu mam lekkiego zeza? Bo przecież prawie od roku nie chcę przyjąć do wiadomości, że reprezentacja Polski jest znakomita, tylko dlatego, że pokonała reprezentację Niemiec. Klubowi trenerzy orłów Nawałki mają niestety podobne skrzywienie.

W przypadku Jakuba Błaszczykowskiego sytuacja jest wręcz patowa. Raczej już w Borussii Dortmund nie zagra. Nowy trener drużyny Thomas Tuchel nie bierze go nawet do szerokiej kadry na mecze. Czy przejdzie, jak przeczytałem, do Schalke 04 Gelsenkirchen? Nawet jak przejdzie, przed meczem z Niemcami na pewno nie będzie grał.

Z klubowym kolegą Błaszczykowskiego, Łukaszem Piszczkiem, sprawa też nie wygląda za wesoło. Doznał kontuzji biodra. Podobno ma szansę się wykurować. Tylko co to w praktyce może oznaczać? Przypomniała mi się wypowiedź Piszczka po poważnej operacji biodra, którą przeszedł (cytat z pamięci):

„Teraz to już się rzadko zdarza, by nic mnie nie bolało”.

Trudno więc wymagać od niego cudów, nawet jeśli będzie gotowy i powołany na mecz we Frankfurcie.

Jeszcze nie zagrał Łukasz Szukała, który przeniósł się z Arabii Saudyjskiej do tureckiego przeciętniaka Osmanlisporu. Wystawić na środku obrony w meczu z Niemcami zawodnika, by wreszcie kopnął piłkę w nowym sezonie? Nawałka ma niezłą zadzwostkę.

Nie jedyną zresztą. Sławomira Peszki nie było nawet w kadrze meczowej w Kolonii, a Maciej Rybus przesiedział cały mecz w Rosji na ławie… Obaj wyszli w podstawowym składzie w ostatnim spotkaniu eliminacyjnym z Gruzją w czerwcu.

Pocieszam się tylko, że występy w lidze nie mają na szczęście wprost proporcjonalnego przełożenia na grę zawodników w reprezentacji. Za kilkanaście dni życie zweryfikuje te nadzieje.

▬ ▬ ● ▬