2019-09-11
Chwilowe odzyskanie pamięci
Rozpoczął się proces zwalniania Jerzego Brzęczka. W głównej roli występuje mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski. Nawet muszę go pochwalić, ale…
Najpierw o Brzęczku, choć tylko kilka słów, bo to znacznie głębszy temat. Czy można się dziwić, że ktoś chce dymisji trenera, którego drużyna od początku lideruje grupie w eliminacjach do EURO 2020? Nie, bo sam przecież twierdziłem, że sztuką jest dostrzec problemy jeszcze wtedy, gdy inni chwalą, albo wstawić się za kimś, gdy inni ganią.
Nie wiem, która opcja jest obecnie bliższa selekcjonerowi. Wiem za to, że temat jest znacznie głębszy i uproszczeniem byłoby koncentrowanie się tylko na nim i jego błędach. Chyba zresztą coraz więcej osób zaczyna zauważać, że polska piłka nie jest jednak piątą potęgą świata, a oczekiwanie od reprezentacji, by grała na miarę najwyższego miejsca w rankingu FIFA wydaje się co najwyżej śmieszne.
Śmieszne jest także to, co regularnie wygaduje pan Tomaszewski. Ale jemu nikt nie ma prawa zabronić się kompromitować. Kiedyś radziłem, by zamilkł, jednak wycofałem się szybko z tego, bo dzięki jego radosnej twórczości mam regularnie o czym pisać.
Otóż mój ulubiony ulubieniec zagrzmiał po remisie z Austrią (za: wp.pl):
„Gra jest coraz słabsza. Jurek Brzęczek powinien się podać do dymisji”.
Grzmiał też po poprzednim meczu ze Słowenią, choć wtedy jego tyradę poprzedziło jeszcze wyznanie:
„Ja byłem za tym, żeby Brzęczek był trenerem kadry. Popierałem tę kandydaturę. W tym momencie mogę w pełni odpowiedzialnie powiedzieć, że przerosło go to wszystko. On w dalszym ciągu jest trenerem klubowym, a nie selekcjonerem”.
NO, NIE WIERZĘ! Odzyskał pamięć. Ciekawe na jak długo? Przypomniał sobie co kiedyś wygadywał i nawet przyznał, że teraz sam się ze sobą nie zgadza. Niewiarygodne. Niestety było to tylko fragmentaryczne odzyskanie pamięci. Pan Jan tak ocenił grę polskiego bramkarza w meczu z Austrią:
„Gdyby nie Fabiański, najlepszy zawodnik w naszej reprezentacji obok dwójki stoperów, to byśmy to spotkanie po prostu przegrali”.
Trudno mu odmówić racji. Niestety zaledwie trzy dni wcześniej twierdził tak:
„Nie rozumiem dlaczego była zmiana w bramce [Fabiański za Szczęsnego – przyp. red]. Przecież w tych eliminacjach nie straciliśmy gola. Dla mnie to zupełnie niezrozumiała decyzja, jeśli Brzęczek stawia na dwóch bramkarzy. Gdybym był na miejscu Szczęsnego, to nie wracałbym do Warszawy tylko leciał od razu do Turynu”.
Skoro była mowa o najlepszym zawodniku, warto jeszcze pochylić się nad tym najgorszym - Dawidem Kownackim. Podeprę się cytatem, by ktoś nie posądził mnie o tendencyjność ocen (za: sport.tvp.pl):
„Po raz pierwszy w eliminacjach w podstawowym składzie reprezentacji Polski w meczu o punkty. I był to występ… fatalny. Nerwowy, powolny, kiepskie dośrodkowania, podania do rywali. A i raz się przewrócił, gdy miał przyjąć piłkę. Najlepiej prezentował się, gdy futbolówka była daleko od niego. Zmieniony w pierwszej kolejności, a i tak przynajmniej o kilkanaście minut za późno (nawet jeśli na początku drugiej połowy był jakimś cudem bliski asysty)”.
Wspomniałem o Kownackim nie przez przypadek, by przypomnieć, co przed rokiem wygadywał Tomaszewski o jego braku powołania przed debiutem Brzęczka w roli selekcjonera:
„Dla mnie jest to karygodny błąd Jurka. Czy wyobraża pan sobie, by teraz Didier Deschamps oddał Kyliana Mbappe do drużyny młodzieżowej? Przecież natychmiast zostałby nazwany debilem!”
A teraz pogrążył się taką wypowiedzią o Brzęczku (za: wp.pl):
„Wiemy to, że przegrał Ligę Narodów na własne życzenie, bo szukał miejsca dla Piątka. A w tej chwili to szuka miejsca dla Kownackiego? Na Boga, o co tu chodzi?!”
No właśnie, o co panu chodzi?
▬ ▬ ● ▬