Bez kolejnego narodowego święta?

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski szykuje się do meczu w Lidze Narodów z Portugalią. Gdyby wierzyć w deklaracje piłkarzy i trenera, nie powinno być źle, ale…

Zbliżający się mecz od początku tygodnia koncentruje uwagę rodzimych mediów, co zaskoczeniem nie jest. Nie jest też zaskoczeniem towarzysząca mu narracja, z której wynika, że powinniśmy dać radę, przynajmniej spróbujemy dać. Skoro nadzieja umiera ostatnia, nikt się przecież nie będzie negatywnie nakręcał, jeśli nie musi. Tak jest praktycznie zawsze. Lepiej nabrać pewności siebie, co może pomóc, dopóki później wszystkiego nie zweryfikuje boisko.

Robert Lewandowski stwierdził (za: laczynaspilka.pl):

„Co do Portugalii, to jest to topowy poziom. Musimy zagrać na maksimum naszych możliwości”.

Michał Probierz coś obiecał:

„Czujemy wsparcie od fanów, mam nadzieję, że zobaczą zespół, który będzie walczył, grał w piłkę i przeciwstawi się mocnemu przeciwnikowi, spróbuje mu narzucić swój styl. Liczę, że będziemy umieli utrzymać się przy piłce, a nie tylko za nią biegali”.

Założenia piękne, ale czy realne? Nicola Zalewski miał najbardziej optymistyczne spojrzenie:

„Wszyscy wiemy, jaki Portugalczycy mają skład. To nie tylko Cristiano Ronaldo, ale wielu innych świetnych piłkarzy, jak na przykład Bruno Fernandes, Bernardo Silva czy Rafael Leao. Ale my też mamy bardzo mocny skład, dlatego myślę, że to będzie wyrównany mecz. Chcemy go oczywiście wygrać, to dla nas bardzo ważne po ostatniej porażce z Chorwacją”.

Tylko kto ten mecz ma wygrać? Takie pytanie można zadać biorąc pod uwagę opinię Arkadiusza Radomskiego, byłego reprezentanta Polski, który nie ma zbyt dobrego zdania o swoich następcach w kadrze (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Powołanie Oyedele dawniej byłoby nie do pomyślenia. Jako były zawodnik i trener uważam, że w kadrze muszą grać najlepsi. Kiedyś, by dostać powołanie, trzeba było zagrać dobrze z pół sezonu. Wtedy powołanie to jest jakaś nagroda. A teraz ktoś strzeli dwa gole i od razu trafia do kadry”.

Ma też uwagi co do taktyki selekcjonera ze względu klasę prezentowaną przez piłkarzy w defensywie:

„Zawsze mieliśmy dobrych stoperów, a dziś wszyscy chcą grać piękny futbol, a brakuje obrońców, którzy potrafią radzić sobie z presją. Mamy problem na tej pozycji i nie powinniśmy grać trójką stoperów”.

Z kolei Lukas Podolski, którego chyba przedstawiać nie trzeba, zauważył (za: sport.tvp.pl):

„Potencjał macie duży, tylko nie do końca jest wykorzystany. I tak to się kręci od kilku lat. Ostatni raz dobrze graliście w 2016 roku. Wtedy się czuło, że jesteście silni, że idziecie do przodu. Dziś tego charakteru trochę mi u was brakuje. U nas wszyscy mają jeden cel, każdy pracuje na to, by go osiągnąć. U was tak było osiem lat temu”.

Przez polskie media właśnie przelewa się fala okolicznościowych wspomnień o dwóch zwycięstwach polskiej reprezentacji odniesionych w październiku przez dziesięcioma i osiemnastoma laty. Oba są pamiętane jako wielkie mecze, do których wraca się z nostalgią. O pierwszym, z Niemcami, pisałem w poprzednim tekście. To drugie 2:1 nad Portugalią zostało odniesione w Chorzowie w 2006 roku w eliminacjach do mistrzostw Europy. Do obu nawiązał trener Probierz, a jego wypowiedź stanowi idealną puentę do rozważań przed sobotnim meczem z Portugalią w Warszawie (za: laczynaspilka.pl):

„Takie zwycięstwa, jak to sprzed 10 lat nad Niemcami oraz z 2006 roku nad Portugalią przechodzą do historii, ale chciałoby się, żeby reprezentacja w takich spotkaniach zwyciężała regularnie, żebyśmy nie robili święta narodowego, gdy kadra wygra pojedynczy mecz”.

▬ ▬ ● ▬