2025-02-20
BeneLUKS
Zakończyła się pierwsza runda pucharowa rozgrywek Ligi Mistrzów. Z ośmiu drużyn, które awansowały do 1/8 finału, trzech niewielu się tam spodziewało.
Emocji było naprawdę sporo, a na jednego z bohaterów rundy rewanżowej baraży wyrósł niespodziewanie polski sędzia Szymon Marciniak. Według starej piłkarskiej zasady – czym mniej uwagi poświęca się po meczu sędziemu, tym lepiej. Choć akurat wspomniany przypadek stanowi zdecydowane odstępstwo od reguły. Marciniak jest na wyścigi wychwalany za swoją pracę, a niektórzy posunęli się w tym tak daleko, że już widzą go w roli arbitra głównego finału Ligi Mistrzów!
Na ocenie zaważyła głównie jedna sytuacja, gdy w meczu Milanu z Feyenoordem Rotterdam wyrzucił z boiska piłkarza gospodarzy Theo Hernándeza „nurkującego” w polu karnym rywali. Telewizyjne powtórki potwierdziły poza wszelką wątpliwością, że była to próba nabrania sędziego, choć Francuz udawał szczerze zaskoczonego, gdy zobaczył za swój wyczyn żółtą kartkę. Już drugą, więc wyleciał z boiska.
Milan prowadził jeszcze wtedy 1:0, ale grając w osłabieniu stracił gola, a remis 1:1 (zwycięstwo Feyenoordu 1:0 w Rotterdamie w pierwszym meczu) oznaczał odpadnięcie z rozgrywek. W mediach doceniono decyzję Marciniaka jako bezkompromisową, ale ja zwróciłbym uwagę przede wszystkim na szybkość reakcji, bo nie wahał się ani chwili, a jego mowa ciała nie pozostawiała wątpliwości, że jest jej zupełnie pewny, co w przypadku sędziego stanowi niewątpliwy atut.
Milan okazał się pierwszą z trzech włoskich drużyn wyeliminowanych w barażach i jedną z dwóch wyeliminowanych przez drużynę z Holandii. Drugą jest Juventus Turyn, który przegrał na wyjeździe z PSV Eindhoven 1:3, po dogrywce (2:1 dla Juventusu w pierwszym meczu). Przegrał zasłużenie, bo mógł przegrać jeszcze wyżej. Pomyślałem sobie, że ten wynik to swoista zemsta… Interu Mediolan. Drużyna z Turynu wygrała z nim 1:0 w niedzielę prestiżowy mecz w Serie A, co pokonanych na pewno musiało zaboleć. Ale w środę mogli odreagować patrząc na konwulsje ligowych rywali. Przyczynił się do tego bardzo Chorwat Ivan Perišić. Wcześniej przez sześć sezonów grał, między innymi, w Interze, a w środę zdobył dla PSV pierwszą bramkę i wypracował drugą.
Odpadła też Atalanta przegrywając w Bergamo 1:3 z belgijskim Club Brugge (w pierwszym meczu na wyjeździe też przegrała 1:2). Smutną puentą do jej porażki była brawurowa akcja w wykonaniu zawodnika gospodarzy Rafaela Tolói’a. Został sprowokowany przez Maxima De Cuypera i natychmiast przepaliły mu się bezpieczniki w głowie, o ile jakiekolwiek posiadał. Ruszył do rywala, by się odegrać. Najciekawsze było to, że w odwetowej akcji starał się mu przeszkodzić niemiecki sędzia Felix Zwayer, który znajdował się obok. Próbował złapać rozjuszonego Włocha, ale bezskutecznie, więc ten zdołał uderzyć Belga, na szczęście nie za mocno. Efekt mógł być tylko jeden – czerwona kartka dla Tolói’a, żółta dla De Cuypera.
Czyli trzy włoskie drużyny poległy w konfrontacji z przeciwnikami z Beneluksu, bo tak nazywane są (razem z Luksemburgiem) niewielkie kraje. „Bene” po włosku znaczy „dobrze”, „luks” chyba we wszystkich językach kojarzy się jednoznacznie. Można więc powiedzieć, że drużyny z Beneluksu zagrały z włoskimi nie tylko dobrze, ale wręcz luksusowo.
▬ ▬ ● ▬